Plastikowe skronie, rozdarte na poły
Kłębią się w nich myśli uparte jak woły
Szkilsto-metaliczna łza na dnie istnienia
Szukam ciągle pasji, szukam podniecenia
Przewiercam sekundy, tygodnie, eony
Czas chce czegoś więcej, jest nienasycony
Dałby mi Bóg łaskę spokoju i ciszy
Rzuciłby choć światła na połać mej kliszy
Byłby towarzyszem, nie srogim arbitrem
Podzieliłby się ze mną mądrości swej choć litrem
Pomógłby me nogi ułożyć do cwału
I przestałby już żądać ode mnie rytuału
Zaprosiłby na tańce, swoim winem spoił
Pstryknięciem w swoje palce, fortunę mą potroił
Dałby życie wieczne, choć wszystko się kończy
Pokazał jasno z bliska, co mnie z innymi łączy
Pomógł odnaleźć drogę wśród zawiłości kłączy
Pomachałby z peronu, gdy znów będę uciekał
A jeśli się z czymś spóźnię, spokojnie by poczekał
Zrobiłby te rzeczy nim mi serce wyschnie
Ale kurwa NIE! On musi nie istnieć...
Dodany: 18.08.2010 04:06:29 przez Strefa9 (4.13)




Komentarze (0)
Nie dodano jeszcze żadnych komentarzy.


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
O Mnie
Pokaż profil Strefa9
Strefa9 (4.13)
mężczyzna, lat 51, 9Town, Irlandia
Akademicka wytwórnia sztuki szeroko pojętej :) Muzyczna część o tu: http://www.nadajemy.ie/index.php?p=forum&thread=3342&results=1


Kto Obserwuje Tego Bloga?

Blogi innych użytkowników
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil