27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" >
Okolice Breezlown słyną z zabójczych fiordów wysokich na osiemset metrów. Jednak bliżej miasteczka, brzeg znacznie łagodnieje, udostępniając kamienistą lecz przyjazną mieszkańcom północnej części miasta plażę. Jeszcze dalej na wschód brzeg ponownie się wznosi. Miasteczko leży jakby w rozpadlinie gigantycznej góry,
dotykając swoim brzegiem oceanu...
Ja byłem po drugiej stronie. Kilka kilometrów na zachód od miasta okoliczne
wzgórza porastał niewielki iglasty las. Uwielbiałem jego zapach. Uwielbiałem ten bajkowy klimat, jaki w nim panował. Miękko rozproszone światło dnia, przedzierające się przez sosnowe gałęzie wyglądało jakby było uczesane igliwiem. Czasami zatrzymywało się i grzęzło wśród gałęzi, zarośli a czasem łagodnie i powoli opadało na ziemię niczym ptasie pióro, które przed chwilą oderwało się od skrzydła i wygięte paroksyzmem rozkoszy że właśnie oto dotknie Ziemi po raz pierwszy - czyni to z najgłębszą miłością i oddaniem oświetlając delikatnie to co znajduje
się na samym dnie. Uwielbiałem tętniące w nim życie. Świergot, jazgot, hałas milionów istnień wydobywający się z pod ziemi, chrobot w każdym pojedyńczym drzewie, baraszkujące wśród jego gałęzi ptaki, wiewiórki, owady szumiące spójnie podobnie do wiatru i pachnąca, przyjemna, ciepła wilgoć. Ten las mnie uwielbiał, ja miałem tu swój zakątek. Za lasem znajdował się spory zajazd z podobno wyśmienitym jedzeniem i wielkim barem skupiającym masy pijanego mięsa. Do zajazdu prowadziła pojedyńcza prosta droga, wyrzezana przez sam środek lasu. Jej druga część wiła się
wśród wzgórz i bezdroży a kończyła się w dzielnicy portowej przy Anchor Square. Zoneneun's Road bo o niej mowa, przez miejscowych nazywana Drogą Straceńców, wcinała się w las i po kilkuset metrach wyginała się w wydłużone zakole, z którego wnętrza sterczały wryte głęboko cztery ogromne, drewniane stoły z niskimi ławkami po obu stronach. To była moja miejscówka i jak przyjechałem tamtego dnia, ona już tutaj była. Byłem w nastroju do polowania i kiedy tylko zobaczyłem jej sylwetkę postanowiłem, że to zrobię. Kiedy podjeżdżałem zdawała się nie reagować, ale stała się odrobinę bardziej napięta kiedy wysiadłem z samochodu. Czujniki wskazywały, że w promieniu ponad kilometra była jedyną przedstawicielką swojego gatunku. To wystarczało mi zupełnie. Zmniejszyłem swój dystans do dwudziestu centymetrów.
- Nazywam się Murcielago El Torro. - wyrwałem ją z tego bezruchu. Nie była zaskoczona ale udawała, że jest i że stara się ukryć swoje zaskoczenie. Robiła to zresztą z dużą wprawą. Spojrzała na mnie i rozchylając bezwiednie swoje usta aby odpowiedzieć zastygła na moment w bezruchu marszcząc przy tym lekko brwi w grymasie zadumy, lub raczej jakby usiłowała sobie coś nagle przypomnieć. Była niezwykle piękna...
Od razu podniosłem jej poziom estrogenów, androgeny i prolaktyne, obniżyłem nieco progesteron i zwiększyłem poziom tlenku azotu w powietrzu w okół nas. Wypuściła powietrze z płuc całkiem już nie pamiętając, że chciała coś powiedzieć. Nabrała nikłego rumieńca, co ucieszyło mnie najbardziej. Była zupełnie bezradna. Skrajnie podniecona i absolutnie rozkojarzona zdawała się nie mieć bladego pojęcia gdzie jest, kim jest i co robi. To zależalo już tylko ode mnie, a ja straciłem pewność celu. Pragnąłem jej krwi i pożądałem jej jednocześnie. Byłem tak podniecony, że zdarzały się momenty kiedy wymykała się spod mojej kontroli. Biłem się z myślami, nie umiałem się zdecydować czy uwolnić najpierw jej niewinność i uczynić z niej kobietę, czy zatopić nagle kły w jej smukłej szyji.
W rezultacie zrobiłem to równocześnie ale kiedy krew...



Najpierw przeleciała mi przed oczami twarz wietnamskiej starej i brudnej kobiety. Widziałem to tak, jakbym był dopiero co narodzonym dzieckiem. Zdawałem się patrzeć na swoje zakrwawione rączki i nóżki, ale nie wiele tak na prawdę widziałem wyraźnie. Tylko pojedyńcze obrazy przedzierające się przez moją głowę.Tamtą twarz starej kobiety. Widok czarnowłosej kobiety i widok jej piersi z bliska, poczułem smak mleka
i to błogie poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Potem wiele dni podróży statkiem i mleczna farma w wysokich Alpach, z daleka od pogrążonej w wojnie Europy. Słońce przelatywało przez niebo jak asteroida dni, miesiące, lata mijały bardzo szybko. Widziałem miękkie światło słońca chylącego się ku zachodowi, rozpływające się po
mojej pięcioletniej główce, ktoś trzymał mnie na rękach, ja rzucałam płatki kwiatów na ulicę, wszyscy świętowali koniec wojny, ja miałam z tego własną radość. Potem pierwsza szkoła, nauka czytania, pisania, liczenia, jazda na rowerze, wspinaczka na drzewa, poważne upadki, rozcięte kolana, kolejna szkoła, pierwszy orgazm pod prysznicem, dni bardzo podobne, mijają po sobie jak klatki starego filmu...



...Miałam zadzwonić do pani Gray. Zawsze sobie powtarzam, że coś zrobię i nigdy tego nie robię. Cała ja. Pieprzony brak czasu na cokolwiek. I jeszcze balsam... Cholera! Dlaczego sama muszę zawsze o wszystkim pamiętać? Jestem strasznie wkurzona, a do tego jeszcze głodna. No może nie głodna, ale lody to bym napewno zjadła. Szkoda, że nie mam na to czasu. Którego nośnika powinnam użyć?.. Wisiorka? Kolczyków? A może długopisu? Wezmę wisiorek! Zawsze najbardziej mi się podobał... Może chociaż taką maleńką muffinkę w biegu?...Światło leniwie sączyło się przez szyby. Było coraz bardziej czerwone i coraz mniej intensywne. W powietrzu unosiły się drobiny kurzu mieniąc się różnymi kolorami. Było przejżyście i gładko. Sofia skopiowała materiały i zawiesiła wisiorek na szyji. Była już spóźniona. Zaczęła się szamotać z płaszczem w przedpokoju...
...Drzwi popchnięte nagłym przeciągiem zamknęły się szybciej niż zwykle, przytrzaskując maleńki skrawek płaszcza. Sofia spieszyła się tak bardzo, że nawet tego nie poczuła. Zbiegła szybko po schodach, wybiegła na ulicę i skręciła w stronę rzeki. Jakaś pojedyńcza kropla deszczu oderwała się od dachu i spadła wzbudzając migotliwą falę na powierzchni nieruchomej od dawna kałuży. To przyciągnęło jej wzrok w dół. Spostrzegła zniszczony rąbek płaszcza. Zatrzymała się i uniosła go bliżej oczu. Poczuła się zmiartwona ale nie śmiertelnie...
...Dalej znajduje się już tylko Jej dzikie i nieokrzesane bytowanie, pełne kobiecej zmienności. To cisza tak głucha i tępa, że wodospadyczny jazgot przepływającej krwi w uszach, skroniach, dudnienie serca, to jak szarpie przy tym całym ciałem, wali, hałasuje; to znów nagły wybuch nienawiści jakiejś, ognistego gniewu,
kiedy to wypluwa z siebie płynną złość, wszystko co było w jednym zwięzłym wątku...
Cóż. Ludzie smakują mi jednak najlepiej. To nie ma nawet porównania. Okropne uczucie, kiedy wlewa mi się do głowy przerażony chaos, jakim było życie myszy polnej...


Gdy oderwałem się od jej szyii, niestety była już martwa...
Dodany: 22.01.2010 06:13:33 przez Strefa9 (4.13)




Komentarze (10)
Pokaż profil Strefa9
Co to jest ten Murcielago El Torro?
;P
dodany przez: Strefa9 (4.13)   kiedy: 2010-01-23 14:53:37
Pokaż profil Czwarta
Pisz, pisz. Podoba się bardzo. Świetne opisy..
dodany przez: Czwarta (4.44)   kiedy: 2010-01-23 13:55:47
Pokaż profil anulkafer
A kto się kłóci?
I nie pitol tylko pisz ;-)
dodany przez: anulkafer (3.52)   kiedy: 2010-01-23 13:21:07
Pokaż profil Strefa9
Ej! Nie kłóćcie się, bo zabiję wampira i nie bede wymyślał więcej...
dodany przez: Strefa9 (4.13)   kiedy: 2010-01-23 13:18:46
Pokaż profil anulkafer
NAWET NIE PRÓBUJ WYRYWAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A jak już to przerzuć się na "czystą" ;-)
dodany przez: anulkafer (3.52)   kiedy: 2010-01-23 10:43:39
Pokaż profil madelaine
hehe chcialoby sie napisac witamy mlode talenty ,ale to juz raczej stare...;-)
dodany przez: madelaine ()   kiedy: 2010-01-23 03:54:15
Pokaż profil plusewaplus
Starszy ma racje:))wyrwij kły!!
dodany przez: plusewaplus (4.39)   kiedy: 2010-01-23 00:48:12
Pokaż profil Strefa9
I kogo posłuchać?
:D
dodany przez: Strefa9 (4.13)   kiedy: 2010-01-23 00:18:24
Pokaż profil plusewaplus
ciekawe,czy krew była badana?
jeżeli spijesz jakieś krętki i prątki to nie bedziesz juz ten Strefisko 9! -silny i kreatywny..ale słabo nadający streeefaafaaaa z 9-ma wirusami zmutowanych zarazów...
eee ..upiłuj siekacze;))
dodany przez: plusewaplus (4.39)   kiedy: 2010-01-22 21:57:42
Pokaż profil anulkafer
Eeehhhhh.....no...pikne,ale sam o tym wiesz ;-)
A niech Cię pij tą krew,służy Ci :)
dodany przez: anulkafer (3.52)   kiedy: 2010-01-22 19:56:39


Zaloguj się aby dodać komentarz. Zarejestruj się jeżeli nie posiadasz jeszcze konta.
O Mnie
Pokaż profil Strefa9
Strefa9 (4.13)
mężczyzna, lat 51, 9Town, Irlandia
Akademicka wytwórnia sztuki szeroko pojętej :) Muzyczna część o tu: http://www.nadajemy.ie/index.php?p=forum&thread=3342&results=1


Kto Obserwuje Tego Bloga?

Blogi innych użytkowników
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil
Pokaż profil